Urodziłam Adasia cztery lata temu. Od początku wiedziałam, że będzie trudnym dzieckiem – płaczliwym, kapryśnym i bardzo aktywnym. I niestety, moje przeczucia sprawdziły się. Mój synek to istny diabełek.
Syn sprawia same kłopoty
Już jako niemowlę Adaś ciągle płakał i wrzeszczał, przez co ani ja, ani mąż nie mogliśmy normalnie funkcjonować. Lekarze zapewniali, że to normalne u małych dzieci. Mieliśmy cierpliwie to znosić.
Jednak im starszy jest Adaś, tym gorzej. W przedszkolu skarżą się, że bije inne dzieci, nie słucha poleceń i ciągle rozrabia. W domu też nie jest lepiej – kłóci się z młodszą siostrą, nie chce jeść obiadów, niszczy zabawki. Do tego strasznie marudny. Gdy czegoś zabronię, robi awanturę godzinami.
Ostatnio zaczął też kłamać i kombinować. Raz nauczycielka zadzwoniła, że Adaś znów bił kolegę. A on przysięgał, że to nieprawda. Innym razem zjadł całe ciasto i twierdził, że to kot. Już nie wiem, jak mam do niego dotrzeć.
Czasem myślę, że to moja wina – że za mało z nim rozmawiam albo źle go wychowuję. Ale przecież daję mu dużo miłości. Po prostu urodziło mi się trudne dziecko. Niestety, coraz częściej doprowadza mnie do szału.
Nie radzę sobie z synem
Kocham mojego Adasia, ale coraz trudniej mi z nim wytrzymać. Czteroletni synek sprawia same problemy – w przedszkolu i w domu. Nie wiem, co mam z nim zrobić.
W wychowaniu Adasia pomaga mi mama. Mówi, że po prostu jest żywym i kreatywnym dzieckiem. Według niej to ja jestem zbyt surowa i wymagająca. Ale przecież nie mogę pozwolić, żeby bił inne dzieci czy okłamywał wychowawczynię!
Ostatnio znów dostałam telefon z przedszkola – Adaś pobił się o zabawkę i rozbił koleżance głowę. Gdy przyjechałam i zobaczyłam tę scenę, myślałam, że zwariuję. Próbowałam z nim porozmawiać, ale zaczął krzyczeć. W końcu dostał szlaban na bajki.
Wieczorem poszłam po radę do znajomej, która ma piątkę dzieci. Okazało się, że jej syn też był strasznym urwisem, a teraz ma czwórki z zachowania. Pocieszała mnie, że Adaś jeszcze dojrzeje. Ale ja naprawdę nie wiem, czy wytrzymam z nim te kilka lat.
Coraz częściej zastanawiam się, czy nie oddać go do specjalisty. Może psycholog dziecięcy poradzi mi, jak postępować z tak trudnym dzieckiem? Bo ja już nie daję rady.
Nie wiem, jak dłużej to zniosę
Minął kolejny ciężki tydzień z moim czterolatkiem. Adaś znów narozrabiał w przedszkolu – podobno ugryzł kolegę. Do tego babcia przyłapała go, jak brał pieniądze z jej portmonetki. Gdy zaczęłam z nim rozmawiać, uciekł do pokoju.
Leżałam potem bezsennie, zastanawiając się, co robić. Kocham synka, ale nie radzę sobie z jego zachowaniem. On po prostu mnie nie słucha i robi wszystko na przekór. Czasem mam wrażenie, że specjalnie doprowadza mnie do szału.
Ostatnio coraz częściej myślę o tym, żeby oddać Adasia do rodziny zastępczej albo pod opiekę babci. Wstyd mi się do tego przyznać, ale czasami po prostu go nie lubię. A przecież to moje jedyne dziecko.
Wiem, że to brzmi okropnie i jestem złą matką. Ale naprawdę nie daję już rady. Gdybym miała wsparcie męża… Niestety, jest w trasie służbowej i wraca do domu raz na kilka tygodni. Samotne wychowywanie Adasia mnie przerasta.
Chyba jednak zawiozę go do psychologa. To moja ostatnia deska ratunku, zanim zupełnie zwariuję.
Historią podzieliła się pani Hania z Białegostoku
Zobacz także: