Męcząca teściowa

Kiedy poznałem swoją przyszłą żonę, wydawała się idealna. Miała wspaniałe poczucie humoru, pasjonowała się podobnymi rzeczami co ja. Jej matka wydawała się miła, choć trochę nadopiekuńcza. Po ślubie zamieszkaliśmy sami w dużym, nowoczesnym domu na przedmieściach. Wszystko układało się świetnie, dopóki pewnego dnia nie zadzwoniła moja teściowa:

– Halo, to ja. Muszę wam coś powiedzieć. Postanowiłam się do was wprowadzić! Sama w tym dużym domu się zmarnuję. A wy na pewno się ucieszycie z mojego towarzystwa. Będzie wesoło!

Zamurowało mnie i byłem oszołomiony! Moja żona stanęła jak wryta.

– Mamo, nie możesz tak po prostu wprowadzać się do nas bez pytania! To jest nasz dom, nasze życie!

– Oj, przesadzasz. Przecież jestem twoją matką. Zawsze będę ci potrzebna.

Ale nic nie pomogło. Kilka dni później teściowa przyjechała ze swoimi walizkami i rozgościła się w naszym domu. Początkowo starałem się to znieść. Wmawiałem sobie, że to tylko na jakiś czas, że muszę być wyrozumiały. Moja żona była wyraźnie zakłopotana całą sytuacją. „Kochanie, obiecuję, że z nią porozmawiam. Na pewno zrozumie, że potrzebujemy prywatności” – mówiła przepraszająco. A ja kiwałem głową, choć w głębi duszy wiedziałem już, że nic z tego nie będzie.

Z każdym dniem było gorzej. Teściowa wtrącała się w każdy aspekt naszego życia – od tego, co jemy na obiad, po to, o której chodzimy spać. Raz nawet wparowała do naszej sypialni bez pukania!

– No i dobrze, że tu jestem! Widzę, że leniuchujecie zamiast wstać do pracy! – ofuknęła nas, stojąc w drzwiach w swoim szlafroku.

Moja żona i ja spojrzeliśmy po sobie z przerażeniem. To była kropla, która przepełniła czarę. Musieliśmy działać. Pewnego razu wróciłem z pracy wykończony. Chciałem tylko usiąść w fotelu z piwem i obejrzeć mecz. Ale moja teściowa miała inne plany:

– No nareszcie jesteś! Chodź, pomóż mi przestawić meble w salonie.

– Ale ja jestem zmęczony. Wolę usiąść i odpocząć – mruknąłem.

– O nie, młody człowieku. W tym domu się nie leniuchuje! Chodź no tu!

Westchnąłem ciężko. Moja cierpliwość dobiegła końca. Tego wieczoru usiedliśmy z żoną na poważną rozmowę.

– Nie mogę tak dłużej. Albo ona się wyprowadza, albo ja się wyprowadzam. To jest ponad moje siły! – wybuchłem.

Moja żona spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Rozumiem cię, kochanie. Ja też mam dość. Spróbuję jeszcze raz z nią porozmawiać, tym razem stanowczo.

Poszła do matki. Usłyszałem podniesione, aczkolwiek łagodne głosy. Po chwili moja żona wróciła triumfalnie.

– Udało się! Przekonałam ją, żeby wróciła do siebie. Obiecała, że się wyprowadzi za tydzień.

– Naprawdę? To wspaniale! – ucieszyłem się, choć w głębi duszy wątpiłem w szczerość intencji mojej teściowej.

Niestety, moje obawy się potwierdziły. Mimo obietnic, teściowa wcale nie kwapiła się do wyprowadzki. Co więcej, jej zachowanie stawało się coraz bardziej natarczywe. W końcu ponownie nie wytrzymałem.

– To już przesada! Albo ona, albo ja! – krzyknąłem do żony. – Jeśli natychmiast się nie wyprowadzi, idę na policję i składam wniosek o nakaz eksmisji!

Tym razem moja żona nie protestowała. Widziała, że jestem zdeterminowany. Poszła do matki i przedstawiła jej ultimatum – albo się pakuje, albo wzywamy policję. Ku naszemu zdziwieniu, tym razem poskutkowało. Teściowa spakowała w pośpiechu swoje rzeczy i tego samego dnia opuściła nasz dom, mrucząc coś o niewdzięcznych dzieciach. Gdy zniknęła za rogiem z walizkami, odetchnęliśmy z ulgą. W końcu mieliśmy spokój i prywatność. Nasze małżeństwo przetrwało próbę w postaci okropnej, najeżdżającej teściowej. Ale o mały włos, a nie dalibyśmy rady. Od tamtej pory postanowiliśmy, że nikt nigdy więcej nie zakłóci nam spokoju w naszym własnym domu.

Nadesłał Krzysztof z Jastarni



Zobacz także:
Photo of author

Tomasz Lewandowski

Jestem miłośnikiem sportu i aktywnego trybu życia. Uczestniczę w maratonach i triatlonach. Moje hobby to również gotowanie i eksperymentowanie z nowymi przepisami. Z wykształcenia jestem inżynierem, ale moją prawdziwą pasją jest pisanie o zdrowym stylu życia.

Dodaj komentarz