Mam syna Adasia, który właśnie skończył 4 lata. Od zawsze był bardzo żywym i energicznym dzieckiem, ale gdy osiągnął wiek „buntu trzylatka”, jego zachowanie zupełnie wymknęło się spod kontroli. Od roku stosuje wobec mnie przemoc psychiczną i fizyczną.
Syn znęca się nade mną, odkąd skończył 3 latka
Kiedy Adaś był malutki, zdarzało mu się wpadać w szał, gdy zabrałam niebezpieczną zabawkę albo nie pozwoliłam zjeść czekolady przed obiadem. Rzucał wówczas pluszakami albo tłukł talerzykiem o podłogę. Myślałam, że to typowe dla małych dzieci. Niestety, im starszy się robił, tym gorzej się zachowywał.
Pierwszy raz spoliczkował mnie, gdy miał 3 latka. Pokłóciliśmy się o bajki w telewizji. Chciał oglądać je godzinami, a ja uważałam, że to zbyt długo i zabrałam pilot. Wtedy Adaś zerwał się z dywanu, podbiegł do mnie i tak mocno uderzył w twarz, że aż zachwiałam się na krześle. Byłam w szoku.
Teraz bije mnie regularnie – szczypie, kopie, ciągnie za włosy, pluje. Czasem wystarczy, że poproszę, aby przestał niszczyć zabawki albo zabiorę mu cukierka. Wpada wtedy w szał i atakuje mnie z całą mocą. Już kilka razy musiałam iść do lekarza, bo obrażenia były naprawdę dotkliwe.
Wie, że się nie obronię
Sytuacja z moim 4-letnim synkiem zupełnie wymknęła się spod kontroli. Adaś regularnie bije i poniża mnie, a ja czuję się bezradna. Nie wiem, jak sobie z nim poradzić.
Kiedyś wystarczyło podnieść głos, żeby się uspokoił i przeprosił. Teraz wręcz przeciwnie – im bardziej błagam, żeby przestał, tym mocniej uderza, szczypie i pluje. Ostatnio cisnął we mnie zabawkowym samochodzikiem tak mocno, że aż zachwiałam się i upadłam.
Bezkarnie stosuje przemoc, bo wie, iż się nie obronię. Czasem, gdy bije mnie po twarzy albo ciągnie za włosy, patrzy mi prosto w oczy i rechocze. To przerażające, że czteroletnie dziecko może być takie okrutne.
Nie wiem, co robić. Mąż jest w trasie służbowej i wraca do domu raz na kilka tygodni. Nie mam jak prosić go o pomoc w opanowaniu Adasia. Czuję się bezradna wobec agresji własnego dziecka. Chyba pójdę po poradę do psychologa dziecięcego…
Nie wiem, czy zniosę to jeszcze długo
Wczoraj mój 4-letni synek znów mnie pobił. Gdy odmówiłam kupienia mu zabawki w sklepie, wpadł w szał. Już w domu zaczął tłuc talerze o podłogę, rzucać krzesłami i wyzywać mnie.
Kiedy próbowałam go uspokoić, podbiegł i z całej siły kopnął mnie w brzuch. Zgięłam się z bólu, a on zaczął bić pięściami po plecach. Darłam się z bólu, błagając, żeby przestał. W końcu sam się zmęczył i poszedł oglądać bajki.
Kocham Adasia, ale on ewidentnie ma jakiś problem. To nie jest normalne, że czterolatek z premedytacją bije matkę! Czuję się winna, bo to przecież moje jedyne dziecko. Ale jeśli nic się nie zmieni, będę musiała oddać go pod opiekę babci. Nie jestem w stanie już tego znieść.
Jutro idę do psychologa dziecięcego po poradę. To moja ostatnia deska ratunku! Jeśli specjalista nic nie poradzi, nie wiem… Może faktycznie lepiej oddać Adasia komuś, kto sobie z nim poradzi? Choć serce mi się kraje na myśl o rozstaniu z synkiem.
Maria z Dąbrowy Górniczej
Zobacz także: