Od kilku lat nosiłam w sobie straszny sekret. Bałam się, że jeśli wyjawię go rodzicom, mogę stracić ich miłość na zawsze. Ale dłużej nie mogłam żyć w kłamstwie. Postanowiłam zebrać się na odwagę i wyznać im prawdę – jestem lesbijką.
Odkąd pamiętam, wiedziałam że jestem inna. Kiedy koleżanki zachwycały się chłopcami, mnie zupełnie nie interesowali. Za to potrafiłam godzinami wpatrywać się w dziewczyny z mojej klasy. Początkowo myślałam, że to tylko niewinna fascynacja. Jednak z czasem zrozumiałam, że jest we mnie pociąg do osób tej samej płci.
Strasznie się tego wstydziłam. Wydawało mi się, że moja orientacja to coś złego, nienormalnego. Dlatego ukrywałam ją przed wszystkimi, nawet przed najlepszą przyjaciółką. Wmawiałam sobie, że to tylko faza, że pewnego dnia zakocham się w chłopcu i będę normalna.
Ale z każdym rokiem coraz trudniej było żyć w kłamstwie. Zwłaszcza, gdy poznałam Olgę. Była starsza ode mnie o dwa lata i chodziła do szkoły muzycznej w sąsiednim mieście. Poznałyśmy się na wakacyjnym obozie artystycznym i od razu poczułyśmy nić porozumienia. Spędzałyśmy razem każdą chwilę, zwierzając się z najskrytszych sekretów. Aż pewnego wieczoru Olga mnie pocałowała. To był mój pierwszy pocałunek z dziewczyną. I zrozumiałam, że nic nigdy nie będzie już takie samo. Że kocham Olę całym sercem i duszą.
Nasz związek rozkwitał, ale musiał pozostać w ukryciu. Wiedziałyśmy, że nikt w naszych małych miasteczkach nie zaakceptuje dwóch lesbijek. Spotkałyśmy się tylko kilka razy, zawsze w tajemnicy. Aż nadszedł moment, gdy Olga wyjechała na studia do Warszawy. Łączyła nas już tylko korespondencja mailowa pełna tęsknoty i namiętności. Ale przynajmniej mogłyśmy w listach być ze sobą szczere.
Olga zachęcała mnie, bym też wyjechała na studia i mogłyśmy w końcu być razem. Umówiłyśmy się, że ja też spróbuję dostać się na tę samą uczelnię w Warszawie. W końcu nadszedł dzień, gdy musiałam wyznać rodzicom prawdę. Przed wyjazdem nie mogłam już dłużej żyć podwójnym życiem.
Umówiłam się z Olgą, że tego samego dnia także ona powie o nas związku swoim rodzicom. Miałyśmy wesprzeć się na odległość tego ważnego dnia. Rano zebrałam całą swoją odwagę. Rodzice pili kawę w kuchni, gdy weszłam z poważną miną.
– Muszę wam coś wyznać – powiedziałam drżącym głosem. – Jestem lesbijką. Kocham Olę. Chcę z nią być.
Zapadła pełna napięcia cisza. Rodzice patrzyli na mnie oniemiali. W końcu mama wybuchnęła płaczem:
– Moja biedna córeczka! Co z tobą zrobili! Na pewno cię zmanipulowali!
Tata tylko wstał od stołu i wyszedł bez słowa, trzaskając drzwiami. Poczułam rozpacz. Ale byłam zdeterminowana doprowadzić tę rozmowę do końca.
– To nie manipulacja – powiedziałam stanowczo. – Taką się urodziłam. Kocham Olę i z nią chcę być. Proszę, zaakceptujcie to.
Mama długo płakała, próbując mnie przekonać, że się mylę. Że to tylko bunt i kaprys. Ale widząc moją zdecydowaną postawę, w końcu się uspokoiła. Powiedziała tylko cicho:
– Daj mi czas. To dla mnie szok. Kocham cię, ale muszę to przemyśleć.
Przytuliłam ją mocno. Choć nie była to pełna akceptacja, wiedziałam że potrzebuje czasu. Ważne, że wciąż mnie kochała.
Niestety, tata nie potrafił pogodzić się z prawdą. Przez tydzień unikał ze mną kontaktu. Gdy w końcu usiedliśmy razem, oznajmił tylko twardo:
– Nie chcę znać twojej dziewczyny. Jeśli będziesz kontynuować ten związek, nie jesteś moją córką.
Zalałam się łzami, błagając go o zrozumienie. Ale nic nie drgnęło w jego zaciętej, surowej twarzy. Wiedziałam, że stracę tatę, jeśli nie zrezygnuję z Olgi. Ale kochałam ją ponad życie. Musiałam podążyć za głosem serca.
Wyprowadziłam się z domu rodzinnego do wynajętego mieszkania w Warszawie. Z Olą zamieszkałyśmy razem, choć studiowałyśmy na innych uczelniach. Nasza miłość kwitła, choć brak akceptacji rodziców był bolesny.
Mama powoli oswajała się z sytuacją. Przysyłała mi ciepłe maile, prezenty na święta. Ale kontakt z tatą urwał się całkowicie, co złamało mi serce.
Minęło kilka lat. Z Olą planujemy ślub, który w końcu będzie legalny w Polsce. Chciałyśmy zorganizować skromną ceremonię. Ku memu zdumieniu, mama sama zaproponowała pomoc w przygotowaniach.
– Jesteś moją córką. Chcę cię wesprzeć w najważniejszym dniu twojego życia – powiedziała ze łzami w oczach.
Nie wierzyłam, że doczekam się akceptacji choćby jednego rodzica. Ta deklaracja mamy była dla mnie bezcenna.
Niestety, ojciec nawet na wieść o ślubie nie odpowiedział. Ale miałam nadzieję, że kiedyś zmieni zdanie. Jego nieobecność bolała, ale przynajmniej nie straciłam mamy. I miałam ukochaną żonę, z którą mogłam dzielić radości i smutki.
Dzień ślubu był spełnieniem naszych marzeń. Mama pomogła nam wszystko zaplanować, a nawet wygłosiła przemówienie, że zyskała córkę, o jakiej zawsze marzyła. Patrząc na jej dumne, uśmiechnięte oblicze, wiedziałam że w końcu ją zrozumiała i zaakceptowała.
Moja droga do szczęścia i wolności była długa i bolesna. Ale udowodniłam, że prawdziwą miłość można znaleźć nawet wbrew uprzedzeniom najbliższych. Nie żałuję ani jednej decyzji, dzięki której dzisiaj mogę całować moją piękną żonę. I która sprawiła, że mama stanęła po naszej stronie. Wciąż mam nadzieję, że kiedyś do akceptacji dojrzeje także mój tata. Ale nawet jeśli nie – ważne, że kocham i jestem kochana. A miłość, przyjaźń i wolność są największymi skarbami w życiu każdego człowieka.
Nadesłała czytelniczka, Joanna z Łodzi
Zobacz także: