Jestem brzydka. Te słowa odbijają się echem w mojej głowie każdego dnia. Wiem, że to nieprawda, ale trudno mi w to uwierzyć, kiedy patrzę w lustro. Moje życie to nieustanna walka z własnym odbiciem, z poczuciem, że nie jestem wystarczająco dobra, wystarczająco piękna.
Nazywali mnie „brzydula”
Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Byłam nieśmiałą dziewczynką, która zawsze stała na uboczu. W szkole podstawowej dzieci potrafią być okrutne. „Brzydula” – tak mnie nazywali. Każdego dnia wracałam do domu z płaczem, a moja mama próbowała mnie pocieszyć.
„Jesteś piękna, kochanie”
– mówiła, ale ja nie mogłam w to uwierzyć.
W liceum było jeszcze gorzej. Zakochałam się w chłopaku z mojej klasy, ale on nawet nie wiedział o moim istnieniu. Byłam dla niego niewidzialna. „Jestem brzydka” – powtarzałam sobie, patrząc na jego zdjęcie. Moje serce pękało na milion kawałków, kiedy widziałam go z innymi dziewczynami.
Spotkanie z grupą wsparcia
Pewnego dnia, przeglądając Facebooka, natknęłam się na grupę wsparcia dla kobiet z niską samooceną. Postanowiłam dołączyć. To była najlepsza decyzja w moim życiu. Poznałam tam wiele wspaniałych kobiet, które przechodziły przez to samo co ja.
„Nikt nie rozumiał, przez jakie katusze przechodzę. To grupa rezolutnych babek z Facebooka postawiła mnie na nogi”
– mówiła jedna z nich, a ja czułam, że w końcu znalazłam swoje miejsce.
Nowe przyjaźnie
W grupie poznałam Ewę, która stała się moją najlepszą przyjaciółką. Ewa była piękna, pewna siebie i zawsze uśmiechnięta.
„Jak ty to robisz?”
– zapytałam ją pewnego dnia.
„Po prostu przestałam się przejmować tym, co myślą inni”
– odpowiedziała. Jej słowa były dla mnie jak objawienie. Postanowiłam spróbować.
Zaczęłam pracować nad sobą. Codziennie rano patrzyłam w lustro i mówiłam sobie: „Jestem piękna”. Na początku było to trudne, ale z czasem zaczęłam w to wierzyć. Zaczęłam dbać o siebie, chodzić na siłownię, zdrowo się odżywiać. Moje ciało zaczęło się zmieniać, a wraz z nim moja samoocena.
Miłość w nieoczekiwanym momencie
Pewnego dnia, podczas jednego z naszych spotkań grupowych, poznałam Marka. Był to przystojny, inteligentny mężczyzna, który od razu zwrócił na mnie uwagę.
„Jesteś piękna”
– powiedział mi na pierwszym spotkaniu. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak ktoś taki jak on mógłby zainteresować się kimś takim jak ja?
Nasza znajomość szybko przerodziła się w burzliwy romans. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, a ja czułam się jak w bajce. „Jestem brzydka” – te słowa przestały mieć dla mnie znaczenie. Marek sprawił, że poczułam się wyjątkowa, jedyna i niepowtarzalna.
Jednak nasza historia nie miała szczęśliwego zakończenia. Pewnego dnia Marek po prostu zniknął. Przestał odbierać moje telefony, nie odpowiadał na wiadomości. Byłam załamana. „Jestem brzydka” – te słowa wróciły do mnie z podwójną siłą. Czułam się oszukana, zraniona i samotna.
Nowa nadzieja
Ale wtedy przypomniałam sobie o grupie wsparcia. Dziewczyny były dla mnie jak rodzina.
„Nie jesteś brzydka”
– mówiły mi.
„Jesteś piękna, silna i zasługujesz na miłość”.
Ich słowa dodawały mi otuchy. Zrozumiałam, że nie potrzebuję mężczyzny, aby czuć się wartościowa.
Dziś jestem silniejsza niż kiedykolwiek. Nauczyłam się kochać siebie taką, jaka jestem. „Jestem brzydka” – te słowa już nigdy nie będą miały nade mną władzy. Wiem, że jestem piękna, wyjątkowa i zasługuję na wszystko, co najlepsze. I ty też, droga czytelniczko. Pamiętaj, że prawdziwe piękno tkwi w nas samych.
Żaneta z Płocka
Zobacz także: