Nie kocham swojego dziecka. Historia trudnej miłości

Nie kocham swojego dziecka. Te słowa wypowiedziane na głos brzmią jak bluźnierstwo przeciwko naturze. Jak matka może nie kochać własnego dziecka? Czyż nie jest to sprzeczne z samą istotą macierzyństwa? A jednak, to uczucie, choć rzadko wyrażane wprost, jest bardziej powszechne, niż mogłoby się wydawać.

Oczekiwania kontra rzeczywistość

Przez dziewięć miesięcy przygotowywałam się na przyjście na świat mojego maleństwa. Wyobrażałam sobie, jak będę tulić je do piersi, karmić i otaczać bezwarunkową miłością. Jednak gdy położono mi na brzuchu ten mały, czerwony zawiniątek, poczułam… pustkę. Patrzyłam na niego z obojętnością, a nawet lekką niechęcią.

– Czy to naprawdę moje dziecko?

– zapytałam samą siebie, zaskoczona własną reakcją.

Oczekiwania, które żywiłam przez całą ciążę, zderzyły się z brutalna rzeczywistością. Zamiast fali miłości, zalała mnie fala rozczarowania i zmęczenia. Nie potrafiłam zrozumieć, co się ze mną dzieje.

Poczucie winy i samotność

Dni zmieniały się w tygodnie, a moje uczucia nie ulegały zmianie. Patrzyłam na innych matki, które rozpływały się z zachwytu nad swoimi pociechami, i czułam się inna, gorsza. Dręczyło mnie poczucie winy, że nie potrafię kochać własnego dziecka tak, jak powinienem.

– Co ze mną nie tak? Dlaczego nie czuję tej miłości, o której wszyscy mówią?

– zadawałam sobie pytania, na które nie znajdowałam odpowiedzi.

Samotność stawała się moim najwierniejszym towarzyszem. Nie potrafiłam zwierzyć się nikomu ze swoich uczuć, bojąc się potępienia i niezrozumienia.

Walka o miłość

Postanowiłam jednak nie poddawać się i walczyć o to, by pokochać moje dziecko. Zaczęłam spędzać z nim więcej czasu, uczyć się jego zwyczajów i potrzeb. Powoli, krok po kroku, budowałam więź, która początkowo wydawała się niemożliwa.

– Patrz, jaki śliczny uśmiech ma nasze maleństwo

– powiedziałam pewnego dnia do męża, czując, jak coś zaczyna się we mnie zmieniać.

Miłość nie przyszła od razu, ale z czasem zaczęła kiełkować w moim sercu. Każdy uśmiech dziecka, każdy jego gaworzący dźwięk stawał się cenniejszy niż wszystkie skarby świata.

Akceptacja i zrozumienie

Dziś, patrząc na moją już nieco starszą pociechę, rozumiem, że brak natychmiastowej miłości nie czyni ze mnie złej matki. Macierzyństwo to proces, a uczucia nie zawsze pojawiają się od razu. Ważne jest, by nie poddawać się i dać sobie czas na zbudowanie więzi.

– Kocham cię, moje dziecko, choć droga do tej miłości była wyboista

– szepczę, przytulając je do piersi.

Nie ma jednej, uniwersalnej drogi do macierzyństwa. Każda z nas musi odnaleźć swoją własną ścieżkę, a na jej końcu czeka nagroda – bezwarunkowa miłość, która przerasta nasze najśmielsze oczekiwania.

Jeśli i Ty zmagasz się z podobnymi uczuciami, pamiętaj – nie jesteś sama. Nie wstydź się ich i nie potępiaj siebie. Daj sobie czas, a miłość przyjdzie, gdy będziesz na nią gotowa.

Natalia z Torunia



Zobacz także:
Photo of author

Artur Smoliński

Dodaj komentarz