Szedłem zamyślony ulicą, gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Byłem tak pogrążony w myślach, że zupełnie nie zwracałem uwagi na otoczenie. Analizowałem w głowie ostatnią rozmowę z szefem i zastanawiałem się, jak poprawić wyniki naszego działu. Nie spodziewałem się, że ta zwyczajna podróż do domu tak niespodziewanie się potoczy.
„Przepraszam najmocniej!” – zawołała kobieta, która się na mnie natknęła. Podniosłem wzrok i zobaczyłem przed sobą piękną blondynkę. Miała długie, falowane włosy i niebieskie oczy. Jej twarz była delikatna i kobieca.
„Nic się nie stało” – odparłem z uśmiechem.
Była wyraźnie speszona i zakłopotana tą sytuacją. Postanowiłem ją uspokoić. Roześmiała się nerwowo. „Tak się spieszyłam, że nie patrzyłam, gdzie idę.” Wyjaśniła, że biegła na spotkanie ze znajomymi i się spóźnia. Zaczęliśmy rozmawiać, a czas płynął nieubłaganie. W końcu musiała odejść, ale wcześniej wymieniliśmy się numerami telefonów. Nazywała się Anna.
Okazało się, że Anna mieszka niedaleko mnie. Kilkakrotnie mijaliśmy się na osiedlowych uliczkach. Za każdym razem wymienialiśmy uśmiechy i zagadywaliśmy się na chwilę. W końcu odważyłem się i zaprosiłem ją na randkę.
Randka w ciemno
Spotkaliśmy się w eleganckiej restauracji w centrum miasta. Wybrałem to miejsce, bo chciałem zrobić dobre wrażenie. Anna przyszła pięknie ubrana – miała czerwoną, dopasowaną sukienkę ze złotymi dodatkami. Prezentowała się olśniewająco. Kelner poprowadził nas do stolika na tarasie z widokiem na park. Rozmawialiśmy o wszystkim – o pracy, pasjach, marzeniach. Okazało się, że mamy bardzo podobne zainteresowania. Interesujemy się sportem, lubimy podróże, cenimy sztukę. Czas upływał niepostrzeżenie. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy zrobiło się ciemno. W pewnym momencie Anna zaproponowała, aby przenieść się w bardziej klimatyczne miejsce.
„Wiesz co, znam fajny klub niedaleko. Może pójdziemy potańczyć?” – rzuciła niespodziewanie.
Początkowo się zawahałem, ale szybko przekonał jej zaraźliwy entuzjazm. Zgodziłem się bez dłuższego namysłu. W klubie bawiliśmy się świetnie. Grali dobre rytmy, na parkiecie był tłok. Tańczyliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Czułem, że między nami rodzi się chemia. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Miała w sobie jakiś magnetyzm, który mnie urzekał. Bawiliśmy się do białego rana.
Niespodziewany zwrot akcji
Po udanej randce zaczęliśmy regularnie się spotykać. Chodziliśmy na spacery, do kina, organizowaliśmy wspólne wyjazdy za miasto. Z każdym tygodniem coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Czułem, że to może być coś poważnego.
Kilka dni temu Anna zaprosiła mnie do siebie na kolację. Przygotowała przepyszne danie z kurczaka w sosie kremowym z warzywami. Do tego otworzyła butelkę wybornego wina. Wieczór mijał cudownie, w romantycznej atmosferze. W pewnym momencie Anna niespodziewanie się spięła. Z jej twarzy nagle zniknął uśmiech.
„Muszę ci wyznać prawdę…” – zaczęła niepewnie. „Nie mam 35 lat. Mam 45.”
Zamurowało mnie. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć.
„Wiem, że nie powinnam była cię okłamywać. Ale bałam się, że jeśli będziesz znał prawdę, to nie dasz mi szansy” – wyjaśniła ze skruchą.
Rzeczywiście byłem mocno zaskoczony. Nie ukrywam, że wiek dla mnie ma znaczenie. Zawsze wyobrażałem sobie, że będę z kobietą w moim wieku. Jednak Anna była wyjątkowa. To, co się między nami działo przerosło moje oczekiwania. W końcu oznajmiłem: „Rozumiem cię. Jestem wprawdzie zdziwiony, ale wiek nie ma dla mnie aż tak dużego znaczenia. Liczy się to, kim jesteś, a nie ile masz lat”. Uśmiechnęła się z ulgą. Widziałem, że spadł jej kamień z serca. Objąłem ją i pocałowałem. Wiedziałem, że to kobieta mojego życia.
Szczęśliwe zakończenie
Minęło kilka miesięcy. Nasz związek kwitł. Byliśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Idealnie się rozumieliśmy i wspieraliśmy. Czuliśmy, że to prawdziwa miłość.
Pewnego letniego wieczoru poszliśmy na spacer nad rzekę. Nagle Anna przystanęła i uklękła na jedno kolano. Wyciągnęła z torebki aksamitne pudełeczko.
„Czy wyjdziesz za mnie?” – zapytała, pokazując zawartość pudełka. Był w nim przepiękny pierścionek z brylantem.
Byłem w szoku. Nie spodziewałem się oświadczyn! Stałem oniemiały z szeroko otwartymi oczami. W końcu ochłonąłem na tyle, by odpowiedzieć: „Tak! Oczywiście, że tak!” i mocno ją uściskać.
Rok później wzięliśmy huczny ślub z udziałem rodziny i przyjaciół. Mieliśmy piękną, słoneczną ceremonię w plenerze. Bawiliśmy się do białego rana! Dla nas nie miała znaczenia różnica wieku. Liczyła się tylko miłość i szczęście. I tak oto, całkiem przypadkowo, znalazłem swoją drugą połówkę – starszą ode mnie o 10 lat kobietę, która na zawsze odmieniła moje życie swoją osobowością, ciepłem i mądrością. Jestem z nią najszczęśliwszy na świecie!
Nadesłał Karol z Łomży
Zobacz także: